Please enable JavaScript to view the comments powered by Disqus.
13 mar
 KOMENTARZY
, , , ,
#Dziennik

Czerwona Sukienka

Mam do historii tej znajomości wielki sentyment i stwierdziłem, że jej miejsce jest właśnie na tym blogu. Z pewnością jest to jedno ze wspomnień, które zostanie ze mną do końca życia i coś, do czego warto wracać.

Spotkaliśmy się z Jamesem i Specialized, wbiliśmy do klubu. Mimo wczesnej godziny, było już sporo ludzi. Na wejściu każdy dostał bilecik, który upoważniał do zakręcenia kołem fortuny.

Ludzie podchodzili, kręcili i odchodzili z whisky, wódą, drinkami, bonami na 50 lub 1k PLN do wydania w barze. Dla zwały stanęli też chłopaki. Specialized wyjął 0,5 dobrej whisky i drina wódka + cola. Nie rozumiem, jakim cudem coś takiego klubowi się opłaca.

Nikt tej nocy nie kupował w barze alko, nie było takiej potrzeby. Ludzie podchodzili, wyjmowali butelkę w kuble z lodem i szli do loży, do znajomych.

Byłem autem, więc pić nie mogłem, nad czym ubolewałem strasznie, widząc, jak łycha ląduje na naszym stoliku. Wziąłem parę łyków dla smaku.

Było dużo kobiet, ale nigdzie mi się nie spieszyło. Bawiłem się zajebiście, bez zbędnej spiny. Rozmawiałem z Jamesem i Specialized, co chwila ktoś przychodził, przybijał piątkę. Jeden kumpel zaciągnął mnie na chwilę do siebie na lożę. Spotkałem koleżankę z gimnazjum, fajnie było pogadać, ale jej chłopak był o nią zazdrosny. Kwitowałem to uśmieszkiem, po paru minutach się odkręciłem i trafiłem na kolejną koleżankę, Alę.

Usiadłem z nią u nas na loży, bardzo fajnie kleiła się rozmowa, dawno się nie widzieliśmy.

– Podrywasz coś dziś? – spytała. – Dużo fajnych dziewczyn.

– Po prostu dobrze się bawię.

– Wiesz, mam zajebistą koleżankę, taka blondyna w czerwonej sukience. – Ala uśmiechnęła się szeroko.

– Cieszę się – odpowiedziałem, odwzajemniając uśmiech, mając w pamięci jej niezbyt urodziwe znajome, z którymi widziałem ją wcześniej.

Pogadaliśmy jeszcze chwilę o wszystkim i o niczym i Ala pobiegła znaleźć koleżanki.

Wstałem z loży, mimochodem złapałem za dłoń mijającą mnie brunetkę.

Przywitałem się, powiedziała jak ma na imię. W tym momencie jej koleżanka pociągnęła ją za rękę. Cokolwiek.

Mimo skręconej kostki, wszedłem na parkiet i zbliżyłem się do kolejnej fajnej brunetki, która zerkała na mnie od początku imprezy. Widząc, jak podchodzę przykleiła się do koleżanki. Wzruszyłem ramionami i zacząłem przechadzać się po klubie.

W końcu stanąłem przy barierce, obserwując parkiet.

Wtedy zobaczyłem czerwoną sukienkę. Dziewczyna była wysoką blondynką, z zajebistymi nogami i odstającym tyłkiem. Sukienka seksownie opinała jej ciało. Obok niej zobaczyłem Alę. Więc to była ta koleżanka.

Im dłużej ją obserwowałem, tym większą miałem ochotę, by ją poznać.

W końcu zszedłem ostrożnie po schodkach, uważając na stopę i zacząłem przedzierać się przez tłum. Wpadłem na Alę. Zaczęliśmy rozmawiać.

– Poznaj mnie z koleżanką – poprosiłem.

Ala spojrzała za siebie, na Czerwoną Sukienkę, która właśnie tańczyła z jakimś gościem.

– Albo nie, sam to zrobię. – Mam fetysz, który polega na psuciu gościom imprezy.

Wszedłem między nią, a kolesia, który i tak by nic tego wieczoru z nią nie ugrał. Przykleiłem się do niej, mówiąc do ucha:

– Cześć.

– Cześć? – odpowiedziała, robiąc zniesmaczoną minę.

– Wiesz, stałem sobie przy barierce i myślałem, z jakim tekstem do ciebie podejść. W końcu stwierdziłem, że po prostu podejdę. Musiałem cię poznać, mam nadzieję, że to docenisz, skręciłem ostatnio kostkę, nie powinno mnie tu być.

Przedstawiliśmy się sobie.

– Wiesz co, ja jestem złą kobietą – powiedziała.

– To idealnie. Lubię złe kobiety.

– Nie wiesz, na co się piszesz.

Zaczęliśmy się delikatnie bujać w rytm muzyki, rozmawiając. Okazało się, że jest na medycynie, ogólnie rozmowa kleiła się bardziej z każdą chwilą. Widziałem po jej oczach, że zainteresowanie mną rośnie.

– Chodźmy na drugi parkiet.

– A gdzie on jest? – spytała.

– Chyba żartujesz.

– Pierwszy raz tu jestem.

– W takim razie cię oprowadzę. – Złapałem ją za dłoń i pociągnąłem w stronę zejścia z parkietu. Gdy szliśmy przez klub objąłem ją w talii, jakbyśmy byli parą. Weszliśmy do pomieszczenia, w którym była szatnia. Przez chwilę wkręcałem jej, że to jest ten drugi parkiet, pośmialiśmy się trochę i faktycznie wylądowaliśmy po minucie na drugim floorze, który wolę bardziej od głównego. Lepsza muzyka, mniej ludzi.

Skleiliśmy się ze sobą i przetańczyliśmy jedną piosenkę. Wziąłem ją za dłoń i weszliśmy do pomieszczenia z szatnią, usiedliśmy na bardzo wygodnej kanapie, doskonałe miejsce na izolację.

– Wiesz co, ja mam chłopaka – powiedziała.

– Mogłaś tego nie mówić, nie interesuje mnie to.

– Ok, dobra pogadajmy o czymś innym.

Zaczęliśmy rozmawiać na wszystkie tematy, sporo było o jej studiach. Z początku bardzo mnie to interesowało, później powiedziałem, że temat mnie znudził i przeszliśmy na muzykę, na film który kręcę, książkę, którą piszę. Powietrze wokół nas gęstniało z każdą chwilą. Gdy zbliżyłem się do jej szyi, żeby ją powąchać, przejechałem ustami po delikatnej skórze, widziałem, że dostała dreszczy.

– Świetnie pachniesz.

– Aha. – Pokiwała głową, zmieszana.

Rozmawiało nam się niesamowicie. Okazało się, że ma białoruskie korzenie – stąd takie nogi. Dziewczyna ma mocny charakter, jest ogarnięta. Lubi dużo mówić, ale do rzeczy – to się liczy. Z każdą chwilą czułem, że to jest idealne dopasowanie, dogadywaliśmy się świetnie.

– Słuchaj, musimy się spotkać poza klubem – powiedziałem.

Spojrzała mi w oczy, czas zwolnił. Poczułem, jak adrenalina zaczyna krążyć w moich żyłach, a myślenie obojgu nam wyłącza pierwotny instynkt. Nagle jednak odwróciła wzrok i pokręciła głową.

– Nie, nie. Ja mam chłopaka.

– Posłuchaj mnie. Nie interesują mnie twoje sprawy.

– Jesteś zły.

– Jestem. Nie obchodzi mnie, z kim się spotykasz. To twoje problemy. Wiesz co mnie interesuje? Spójrz mi w oczy.

Spojrzała słuchając uważnie.

– Interesuje mnie, że czuję między nami świetną chemię i że chcę zobaczyć, czy może być z tego coś więcej. Lepiej się spotkać i sprawdzić, niż się nigdy nie dowiedzieć.

– Masz rację. Ale ja…

– Nie, dość. Nie mam zamiaru walczyć z tobą tutaj na argumenty, bo nie o to chodzi. Na argumenty przegrywam, ale na emocjonalnym poziomie.. spójrz mi w oczy, tak było lepiej.

Patrzy. Czas zwalnia.

– Na emocjonalnym poziomie, ty wiesz, że to się musi wydarzyć. – Nachyliłem się i pocałowałem ją w szyję. Wypuściłem na zwilżoną śliną skórę ciepłe, po chwili zimne powietrze. Zacząłem ssać jej ucho.

Gdy znów spojrzeliśmy sobie w oczy, przeniosła wzrok na moje usta. Ja na jej. Nie widziałem ludzi dookoła. Ona przygryzła wargę i odwróciła głowę walcząc z wyrzutami sumienia.

– Dobra, ty mi dasz swój numer… – powiedziała.

– Nie.

– Nie?

– Nie, nie dam ci swojego numeru. Albo robimy to jak dorośli ludzie, czyli wymieniamy się numerami lub puszczamy sobie strzałkę, albo ta zabawa nie ma sensu. Gdybyś chciała się spotkać, nie miałabyś nic przeciwko podaniu mi swojego.

– Ale jak wyjaśnię sprawy z moim chłopakiem, to się odezwę. Może pewnego razu… przygoda?

– Nie, nie chcę tak. Schowaj telefon.

– No ok. – Była w lekkim szoku. – Zmieńmy temat.

Przez chwilę gadaliśmy o związkach (jej chłopak po 3 miesiącach powiedział jej, że ją kocha, w dodatku związek na odległość – super), o carpe diem. Złapałem się w końcu na tym, że w ogóle jej nie słucham czując, jak szybciej bije mi serce, gdy patrzę na jej usta.

– Wiesz co? – przerwałem.

– Co?

Nachyliłem się do niej, prawie zetknęliśmy się ustami, ale odsunęła się. Nachyliłem się bardziej, zatrzymałem milimetry od jej warg. Pocałowaliśmy się w zwolnionym tempie, delikatnie, krótko.

Odwróciła głowę, przygryzła wargę. Znów walczyła w myślach.

– Chodź tańczyć.

– A kostka?

– Wytrzyma.

Weszliśmy na parkiet i tu zaczęła się magia. Wtuliliśmy się w siebie, poruszając delikatnie biodrami. Z sekundy na sekundę byłem bardziej podniecony. Zetknęliśmy się czołami, patrzyliśmy sobie w oczy. Dotykałem jej twarzy dłonią, odchyliłem jej dolną wargę kciukiem.

Przez kolejne kilka piosenek nie słyszałem muzyki, nie widziałem żadnych ludzi dookoła.

Nachyliłem się do pocałunku, odchyliła się. Wbiłem paznokcie w jej plecy, ona w moje. Zjechałem dłońmi wzdłuż kręgosłupa, zatrzymując się na idealnie jędrnych pośladkach opiętych sukienką. Najpierw dotykałem jej tyłka delikatnie, w jednej chwili ścisnąłem z całej siły, jednocześnie ją całując. Tym razem było dłużej, z języczkiem. Odsunęła się, z trudem łapaliśmy oddech. Patrzyliśmy w swoje oczy, jak zahipnotyzowani, jednocześnie dotykając się. Złapała mnie za twarz, przyciągnęła i pocałowała w szyję. Wtuliliśmy się w siebie.

Nie pamiętam, kiedy ostatnio miałem taką bańkę, takie wyjęcie z rzeczywistości.

Odwróciłem ją do siebie tyłem, kołysaliśmy się w zupełnie swoim rytmie.

– Idę do toalety – zakomunikowałem.

– Wrócisz?

– Wrócę.

– Obiecaj.

– Wrócę.

Gdy zszedłem z parkietu, czułem się jak naćpany. Wziąłem głęboki oddech, rozejrzałem się. Po Jamesie i Specialized ani śladu, nie wiedziałem ile czasu spędziłem z Czerwoną Sukienką, ale chyba sporo.

Po powrocie z toalety podszedłem do niej, czekała na parkiecie. Znów magia.

– Tęskniłaś? – spytałem.

W odpowiedzi pocałowała mnie.

– Moja kostka ma dość parkietu – złapałem ją za dłoń i poszliśmy na lożę.

– Jestem złą kobietą. – powiedziała, odwracając głowę.

– Dziś jest dziś. Jutro możemy oboje nie żyć.

– Okej, to zróbmy coś szalonego, coś czego nie zapomnimy.

– Ohajtajmy się.

– Dobrze. Albo się hajtamy teraz, albo w tej chwili się rozstajemy i nigdy więcej się nie zobaczymy.

– Chodź.

Wstaliśmy, poszliśmy w stronę szatni. Jej ostatnie słowa zrozumiałem „ta znajomość i tak nie ma sensu – albo się teraz wybzykamy albo i tak się już nie zobaczymy”. Gdy czekaliśmy na kurtki podeszła do mnie niesamowita białorusinka, od której wziąłem kiedyś numer w autobusie. Wyglądała oszałamiająco, też miała czerwoną sukienkę. Tyle, że była brunetką.

Rozmawialiśmy, widziałem w jej oczach, że jest na mnie napalona – może zerwała z chłopakiem, po domyku się nie spotkaliśmy właśnie dlatego, że była w związku. Nie mogłem z nią flirtować przy Czerwonej Sukience, ale postanowiłem odezwać się do niej na fb.

Pożegnałem się z czarnulą, Sukienka odebrała odzienie i wyszliśmy na dwór.

– Gdzie idziemy? – spytała.

– Do auta.

Gdy zbliżaliśmy się do samochodu czułem znajome mrowienie, motyle w brzuchu. Te, które się pojawiają, gdy wiesz, że zaraz będziesz miał seks z nową dziewczyną. Wsiedliśmy w auto, rzuciliśmy się na siebie, jednak stawiała opór przy eskalacji dotyku.

Po krótkiej rozmowie wiedziałem już, że nie pójdziemy do łóżka i że ona serio chciała zrobić ze mną coś nietypowego, na jedną noc zapomnieć, że ma chłopaka, lecz nie chodziło jej o seks. Powiedziała, że nie zniosłaby tych wyrzutów sumienia, że i tak czuje się okropnie.

Z początku byłem lekko zawiedziony. Po chwili jednak skarciłem się w myślach.

Czy zajebiście spędzam z nią czas? 

TAK 

Czy to jest miłe? 

TAK 

Czy właśnie w tej chwili tworzę piękne wspomnienia? 

TAK 

Pieprzyć seks, nie o ruchanie w życiu chodzi. Zeszło w tym momencie ze mnie całe ciśnienie, jakie miałem.Włączyłem muzykę. Gdy usłyszałem pierwsze nuty poczułem dreszcze.

Popłynęła piosenka z filmu Drive, Kavinsky – Nightcall. Drive jest jednym z moich ulubionych filmów, a ta piosenka niesie ze sobą niezwykły ładunek emocjonalny. Wiedziałem już, że zapamiętam tę noc na długi czas.

I’m giving you a night call to tell you how I feel

I want to drive you through the night, down the hills

Spojrzałem na Czerwoną Sukienkę. Uśmiechnęła się, podkręcając głośność do takiego stopnia, że nie dało się rozmawiać.

Włączyłem silnik. Sukienka zapięła pasy. Wyjechałem z parkingu, gaz do dechy.

I’m gonna tell you something you don’t want to hear

I’m gonna show you where it’s dark, but have no fear

Jechaliśmy przez uśpione miasto, mijaliśmy świecące mdłym, żółtym światłem latarnie. Ulice śliniły się, powietrze było wilgotne. To była scena jak z filmu. Dźwięki piosenki idealnie wpasowały się w klimat. Spojrzałem na nią, wymieniliśmy ciepłe uśmiechy. Utrzymywałem stałą prędkość, dostawaliśmy same zielone światła. Wplotłem prawą dłoń w jej.

Ścisnęła mocno. Jechaliśmy stapiając się z klimatem nocnej jazdy.

There’s something inside you

It’s hard to explain

They’re talking about you boy

But you’re still the same

Nie pytała, gdzie jedziemy. Nic nie mówiliśmy, słowa były zbędne. Gdy piosenka się kończyła, cofaliśmy ją.

Przez puste ulice dojechaliśmy na obrzeża miasta. Zatrzymałem auto. Wysiedliśmy, wziąłem ją za dłoń i przeszliśmy przez dziurę w ogrodzeniu. Zalew spowity był gęstą mgłą. Na plaży poza nami jakaś parka. Odeszliśmy dalej, stanęliśmy przy brzegu. Było cicho, spokojnie. Rozpięła mi kurtkę i włożyła pod nią ręce, drapiąc mnie po plecach. Wtuliliśmy się w siebie, rozmawialiśmy. Nie będę tu przytaczać tej rozmowy, była bardzo życiowa, nie potrafię przekazać jej sensu stukaniem w klawiaturę.

Zrobiło się zimno, wsiedliśmy do auta, znów odpaliliśmy Nightcall, rozłożyliśmy siedzenia i patrzyliśmy sobie w oczy. Przytuliliśmy się do siebie, gładziłem jej włosy, ona mój kark. Czułem, jakbyśmy byli długi czas parą.

Zaczęliśmy się całować, włożyłem rękę pod stanik, lizałem jej sutki. Kilka razy wjechałem dłonią pod sukienkę, robiąc delikatną palcówkę, ale za każdym razem zabierała moją dłoń.

Po jakimś czasie odwiozłem ją do domu.

– Daj telefon – powiedziałem.

Podała mi go, wstukałem swój numer. Gdy puszczałem do siebie strzałkę okazało się, że nie ma nic na koncie. Widocznie tak miało być. Podziękowała mi za wspaniały wieczór, pocałowaliśmy się ostatni raz.

– Miło było cię poznać.

– Ciebie też.

Wysiadła, odpaliłem silnik i pojechałem na chatę.

Była 4 z minutami.

Klepnąłem się na łóżko. Myślałem, że się nie odezwie. Nawet jeśli, to przeżyłem niesamowite chwile, które włożę między inne, do pokaźnej już kolekcji. Każde jest wyjątkowe i niepowtarzalne.

I właśnie szukanie tych wyjątkowych i niepowtarzalnych chwil jest według mnie najważniejsze w życiu.

W końcu na starość tylko one pozostaną.

Minęło parę dni

Jakiś nieznany numer puścił mi strzałkę.

Oddzwoniłem, nikt nie odebrał. Wysłałem smsa o treści „?”.

W odpowiedzi: „Czerwona sukienka. Standardowe kolana i ponoć smakuję jak syrop?” [gra słowna nawiązująca do naszych rozmów tamtej nocy].

V: Zapomniałaś dodać, że zła kobieta jesteś. Co się stało, że się odezwałaś? 

Ona: Powiedzmy, że wydałeś mi się dość intrygującą osobą, a że w końcu mam Twój numer, to czemu nie? 

V: Dziś jak jechałem autem do pracy, włączyła się TA piosenka. Aż się uśmiechnąłem od ucha do ucha i co robisz w ten poniedziałkowy wieczór? Prócz myślenia o mnie, rzecz jasna 

Ona: Muszę powiedzieć, że przesłuchałam ją nieco więcej niż kilka razy… Planuję sobie jutrzejszy dzień. 

V: Powinnaś obejrzeć film Drive. Klimat taki, jak podczas naszej przejażdżki. 

Ona: Nie powinnam, tylko muszę obejrzeć I zrobię to jak tylko go dostanę.

V: Tak. Musisz. Tzn musimy obejrzeć, razem ;> pomyśl co Ty na to, a ja tymczasem idę spać. Wstaję za 6 godzin, wypadałoby się wyspać. Dobrej nocy. 

Ona: Pomysł nie jest zły… ;> Ja jeszcze się nie wybieram spać. Ale dziękuję i wzajemnie 

Kolejny dzień.

V: Dzień dobry Śniło mi się, że zapraszasz mnie jutro do siebie na Drive, to prawda? :>

 

Ona: Jeśli masz ten film to mogę pomyśleć 

Dogadaliśmy się na 19:00.

Otworzyła mi drzwi, przywitaliśmy się buziaczkiem. Nie wiedziałem, co powiedzieć, więc nie mówiłem nic. Ona po chwili wydusiła parę słów, ale nie trzymały się kupy. Mogłem uratować sytuację i powiedzieć cokolwiek, ale zamiast tego zdjąłem kurtkę, skórzane rękawiczki i usiadłem na łóżku.

– Mam film – powiedziałem w końcu podając jej przenośny HDD.

W czasie, jak się zgrywał na laptopa pogadaliśmy chwilę o niczym.

W końcu odpaliliśmy Drive. Patrzyłem w ekran, ale czułem jak napięcie między nami gwałtownie rośnie. Gdy tylko skończyła się początkowa akcja, nocne ujęcie Los Angeles z lotu ptaka wypełniło ekran laptopa, a głośniki ożyły piosenką Kavinsky – Nightcall.

Spojrzeliśmy na siebie, uśmiechnęliśmy się i zaczęliśmy całować. Po chwili przerwałem pocałunek, pogładziłem ją dłonią po policzku i wróciliśmy do filmu.

Minęło dwadzieścia minut, położyłem laptopa na podłodze i rzuciłem się na nią. Zrobiło się bardzo gorąco, po chwili jednak spytała:

– Oglądamy film, prawda?

– Oczywiście – uśmiechnąłem się.

Laptop wrócił na łóżko, położyliśmy się na łyżeczkę, zacząłem gładzić jej ramię i tyłek. Co jakiś czas przerywaliśmy seans, żeby się całować.

Już byłem pewien, że obejrzymy cały film. Szczerze mówiąc, jest tak ciekawy, magiczny i hipnotyzujący, że bardzo chciałem go dokończyć.

Tym razem sama położyła laptop na ziemi.

Pierwsza rzecz, jaką zauważyłem u Czerwonej Sukienki to bardzo wrażliwa szyja i uszy. Prawie wszystkie kobiety uwielbiają być lizane i całowane w tych miejscach, ale ona reagowała na pieszczoty wręcz do przesady, co mi się bardzo spodobało.

Odciągnąłem stanik i zacząłem lizać oraz delikatnie podgryzać jej sutki. Moja poprzednia dziewczyna uwielbiała, gdy robiłem to bardzo mocno, z przyzwyczajenia zacząłem więc ostro, po chwili jednak się opanowałem wiedząc, że to może boleć – szczególnie biorąc pod uwagę jej reakcję na pieszczoty szyi.

Włożyłem rękę między jej nogi (miała jeansy), wyczuwając ciepło. Zabrała moją rękę kręcąc głową.

– Nie dziś. Kolejnym razem – powiedziała.

Całowaliśmy się więc dalej, co chwila przerywaliśmy, by popatrzeć sobie namiętnie w oczy.

W międzyczasie rozpiąłem sobie pasek od spodni. Tak po prostu.

Oderwaliśmy się od siebie. Leżymy utrzymując głęboki kontakt wzrokowy.

– W skali od 1 do 10, jak mokra teraz jesteś? – spytałem.

Zrobiła wielkie oczy.

– Bezpośredni jesteś.

– Wiem.

– Podoba mi się to, bardzo.

Po chwili powiedziała:

– Ale mam wrażenie, że przyjechałeś tu tylko na seks.

– Przyjechałem tu, bo fajnie spędziłem z tobą tamtą noc. Katowałem później tą biedną piosenkę non stop.

– Ale i tak…

– Słuchaj, ja będę mówił, a ty i tak będziesz wiedziała swoje, więc to nie ma sensu. Powiem szczerze: przyjeżdżając tu nie nastawiałem się na nic. Ale nie dziw się, że się do ciebie dobieram, gdy zamknąć kobietę i mężczyznę w jednym pokoju, w dodatku na łóżku…

– Wiem, wiem. Ok.

Leżymy, patrzymy się.

– O czym teraz myślisz? – spytała.

– Szczerze?

– Tak.

– Jak by to było fajnie bzykać cię na pieska.

– Podoba mi się twoja szczerość, ale nie wiem, jak się zachować, niezręcznie się czuję. – Odwróciła wzrok, uśmiechnęła się.

Zacząłem ją oswajać z rozmową o seksie. Mówiłem, co lubię w łóżku, pytałem ją o to samo. Z minuty na minutę rozmawiało się o tym swobodniej. Wspomniałem o podejściu do seksualności na Ukrainie, wyraziłem swoją opinię o świętoszkowatej Polsce.

Nagle odsunąłem jej stanik, przejechałem językiem od sutka, aż do ucha, w międzyczasie z całej siły ścisnąłem jej tyłek. Aż jęknęła. Ssąc jej ucho wsunąłem dłoń pod jeansy i zacząłem bawić się jej pośladkami. Gdy zjechałem na majtki, opanowała się i dysząc zabrała mi dłoń.

– Ja nie.. .

– Bądź przez chwilę cicho.

– Innym razem…

– Ciii. – Pocałowałem ją krótko, po czym odsunąłem majtki i wjechałem w nią palcem.

Po jakimś czasie sam wyjąłem rękę z jej jeansów. Popatrzyła na mnie, złapała oddech.

– Myślę, że jesteś zajebisty w łóżku.

Uśmiechnąłem się tylko.

– Chciałem cię o coś spytać, ale to nie ma sensu – zacząłem. – Nie odpowiadasz na pytania.

– Na jakie pytanie nie odpowiedziałam?

Uśmiechnąłem się, w lot załapała, że chodziło o tekst, jak bardzo jest mokra.

– Ale już nie musisz mówić, sam sprawdziłem.

– Czyli możemy uznać, że udzieliłam ci odpowiedzi.

– Niech będzie.

Znów się całujemy. Jako, że jakiś czas wcześniej rozpiąłem pasek, teraz przyszła kolej na guzik i rozporek. Widziałem po niej, że zaczyna protestować, więc po prostu wziąłem jej dłoń i nakierowałem w odpowiednie miejsce. Już nie protestowała, robiła mi dobrze ręką.

Po jakimś czasie znów leżeliśmy patrząc sobie w oczy. Przekręciła się na plecy, wsunąłem rękę w jeansy – w tej pozycji miałem dużo lepszy dostęp.

Zaczęła protestować.

– Kolejnym razem wezmę kajdanki, przysięgam – powiedziałem. – Wyobraź sobie, że przez kolejne sześćdziesiąt sekund jesteś skuta, nie możesz się bronić. Masz liczyć na głos.

Zabrała dłoń, wsunąłem rękę w majtki. Doliczyła do dwóch. Gdy zbliżała się do orgazmu poprosiła, żebym przestał. Rzuciła się na mnie i zaczęła robić ręką. Powiedzmy, że mi się to podobało, ale…

– Wiesz, gdy dziewczyna robi mi dobrze ręką odczuwam przyjemność na poziomie 1. Gdy bierze do ust – 15.

Powiedziała, że nie zrobi mi loda. Ja jednak wiedziałem, że nie odpuszczę bez tego jej pokoju. Blow job to mój fetysz, czasami lubię to bardziej od seksu.

Nie musiałem właściwie jej namawiać, wystarczyło, że patrzyłem jej w oczy, gdy robiła mi dobrze ręką.

W końcu zmieniła pozycję i wzięła do ust. Robiła to świetnie.

Po wszystkim jeszcze sporo rozmawialiśmy. Nie chciało mi się od niej wychodzić, ale rano miałem do pracy, więc po jakimś czasie musiałem się ogarnąć i jechać do domu.

Czerwona Sukienka #3

Przyjechałem do niej z filmem „Prestiż” na dysku. Jestem wielkim fanem filmów Nolana, a ten jest wyjątkowy, szczególnie z powodu obsady (Caine, Bale, Jackman, Johansson) i specyficznego klimatu… no, ale nie o tym miał być ten wpis.

Ubrana była w czerwone, krótkie spodenki i czarną koszulkę na ramiączkach.

Proste, blond włosy spływały prawie do tyłka.

Oboje wiedzieliśmy, że pójdziemy do łóżka, to było czuć w powietrzu. Po godzinie filmu rzuciliśmy się na siebie, ubrania poleciały na ziemię. Oporów nie stwierdzono.

Bzykaliśmy się jakieś pół godziny. Seks był fajny. Nie wyjątkowy, ale bardzo przyzwoity.

Po wszystkim poleżeliśmy pół godziny rozmawiając, dokończyliśmy film, zrobiła mi masaż i pojechałem do domu.

Co dalej?

Nasza znajomość trwała do momentu, w którym Czerwona stwierdziła, że chce wejść w normalny związek. Wiedziała, że nie mogę jej tego zapewnić – rozstaliśmy się. Spędziliśmy razem świetne chwile i niczego nie żałuję.

Drive i soundtrack z tego filmu już na zawsze będzie mi się kojarzyć z Czerwoną Sukienką i wywoływać rozmarzony uśmiech na mojej twarzy.

Kto wie, może jeszcze kiedyś się spotkamy?

comments powered by Disqus

Warning: mysql_fetch_assoc() expects parameter 1 to be resource, boolean given in /home/srv33848/domains/v1ncent.pl/public_html/wp-content/themes/v1ncent_new_old/sidebar.php on line 57

Nie przegap

# • # • # • #

Już wiem, gdzie jesteś

#Dziennik

30

(Nie)zwykły poniedziałek

Przetrzyj swoją szybę

O vincencie

Dzięki swej determinacji zmienił się z zakompleksionego introwertyka w konkretnego, pewnego siebie faceta. Autor niniejszego bloga, współpracownik CKM oraz trener rozwoju osobistego.