Umysł, przekonania i samopoczucie to taka bezkształtna breja. Wszystko przelewa się w sobie, czasem się gotuje i wchodzi ze sobą w relację.
Jeśli pozostawisz breję samą sobie – co robi większość osób – nie będziesz mieć żadnej kontroli. Chluśnie na ziemię, upierdoli dywan i Twoje nogawki. Zbierając ją gołymi dłońmi tylko się ubabrasz.
Tej brei należy nadać formę. Przelać do naczynia wymuszającego na niej kształt. Naczyniem są nawyki. Dobre nawyki trzymają umysł w ryzach.
Nawyki, środowisko i cele. To, o której wstajesz rano. Jaki masz (i czy w ogóle) poranny rytuał.
Co robisz, gdy budzisz się z breją rozchlapaną po całym łóżku – spisujesz dzień na straty, czy po prostu mechanicznie egzekwujesz rutynę, upychając rozchlapane kawałki z powrotem w naczyniu?
Prysznic, dziennik, medytacja. Ulubiony napój, kawa lub herbata. 10-15 minut rozciągania – wtedy blok pracy. Wartościowa wiedza i zajebiści ludzie, którymi się otaczasz.
Nadchodzi jesień. Czy masz na tyle rozbudowaną silną wolę oraz determinację, by utrzymać błoto, breję w naczyniu – mimo wszystko?
Wpis z porannego dziennika
Bardzo lubię temat nawyków i rutyn, aktualnie każdy mój dzień składa się z kilkunastu albo i może nawet 20stu elementów, które pozwalają mi ogarnięcie rzeczy ważnych i skupienie się na tym, czego nie da się zautomatyzować.
Spoko wpis jako luźna myśl, ale liczyłem na trochę więcej :/
Spoko, to eksperymentalny wpis, przeniesiony 1 do 1 z mojego dziennika 😉 co tłumaczy jego długość oraz formę. Dzięki za komentarz!