Please enable JavaScript to view the comments powered by Disqus.
06 kw.
 KOMENTARZY
, ,
#Podróże

Krym: Rozdział V: I will be here

Tego dnia fale były monstrualne. Nie dało się ustać w wodzie, linia brzegowa została przesunięta, a ludzie pouciekali z kocami w głąb plaży.

Pływając i łykając całe litry słonej wody zauważyliśmy z Pawłem i Nitro trzy fajne dziewczyny, podtapiane raz za razem przez fale. Po dłuższym namyśle zanurkowaliśmy i pod wodą łapaliśmy je za nogi. Ukrainki zachichotały, co oznaczało, że chcą się ruchać. Zacząłem z nimi rozmawiać po rosyjsku. Wziąłbym od jednej numer, ale zostawiła telefon w domu. Kilka dni później widziałem ją na mieście. Wyglądała bosko.

Gdy wróciliśmy do pensjonatu Siara wbiegł do mojego pokoju.

– Vincent, chodź skunika zapalimy – powiedział trzymając w łapie jointa. – Tak pachnie, że ojezu! Sam go nie spalę.

– Pewnie – ucieszyłem się. – Zaraz przyjdę. Tylko do panienki jednej zadzwonię.

Wykręciłem numer Marii. Odebrała i umówiliśmy się na wieczór. Pomyślałem, że złapię kilka buchów, a do wieczora spokojnie mi przejdzie.

Zasiedliśmy więc na podwórku. Siara odpalił jointa, zakrztusił się i podał dalej do Zgrzewacza. Po kilku minutach wszyscy znaleźliśmy się w lekko zakrzywionej czasoprzestrzeni, a na naszych twarzach niepodzielnie i hardo królował banan. Wielki, od ucha do ucha, przywołujący na myśl uśmiech upośledzonego dziecka. Śmieszył mnie Siara, śmieszył mnie Zgrzewacz, który od pięciu minut podawał mi piwo, a nawet kamień, który z kształtu coraz bardziej przypominał mi krasnoluda. Prawdziwą bombą było jednak, gdy Siara zaczął cisnąć się z Silnorękim.

– Podaj mi faję, świniaku jeden.

– Sam jesteś świnia, odpierdol się.

– Daj fajkę, słyszysz?

– Dam ci hrywnę i mi obciągniesz, ok?

Krztusiłem się, płakałem i wierzgałem nogami ze śmiechu. Zaczynałem czuć jednak coraz większy niepokój. Mijała godzina za godziną, a mnie nadal klepało. Wciąż byłem zajebany w akcji jak człowiek nagle wyrwany ze snu. Mimo wszystko trzeba było zacząć się ubierać.

Zimny prysznic nie pomógł. Ubrałem się, pożegnałem z chłopakami i ruszyłem w miasto. Wychodząc zaczepił mnie Zgrzewacz.

– Klepie cię jeszcze? – zapytał.

– Nie, już nic – odpowiedziałem, odwróciłem się sztywno i ruszyłem przed siebie. Po kilku minutach doszła do mnie komiczność całej sytuacji i wybuchnąłem śmiechem sam do siebie.

Po drodze na deptak poczułem, że muszę do kibelka. Na Ukrainie czy to w klubie czy w toi-toiu na ulicy, stoi klozetowa babcia pobierająca opłatę za możliwość wypróżnienia się. Dwudziesty pierwszy wiek, a człowiek musi za sranie płacić. Podszedłem więc do babci, powiedziała że muszę zapłacić dwie hrywny. Dałem jej do ręki dziesięć. Przyjęła i patrzy się na mnie, mówi żebym wchodził do kabiny. A gdzie jest reszta? Czy babcia ocipiała? Nie będę płacił dziesięciu hrywien za sranie. Pomyślałem, że chyba nie ma z czego mi reszty wydać. Zdenerwowałem się, wyrwałem jej brutalnym gestem moje dziesięć hrywien i ruszyłem dalej. Słyszałem z tyłu, jak zdezorientowana babcia zaczęła mówić, że jestem jakiś jebnięty. W tym momencie popatrzyłem na moje dziesięć hrywien. Okazało się, że są to dwie hrywny, chyba za dużo spaliłem. Ciekawe, co babcia sobie pomyślała. Zacząłem się śmiać sam z siebie. Znalazłem kolejną kabinę.

– Jest papier w środku? – zagadałem babcię.

– Jest, jest, oczywiście.

Wszedłem do kabiny, wypróżniłem się i… okazało się, że nie ma papieru.

– Ja pierdolę – rzuciłem sam do siebie. Co zrobiłby Mc Gyver? Spojrzałem na telefon. Do spotkania zostało mi kilka minut. Wyjąłem z kieszeni portfel, sięgnąłem po parę hrywien i się nimi ostentacyjnie podtarłem. Kto bogatemu zabroni?

Dotarłem na spotkanie, Marii jeszcze nie było. Za to deptak roił się od niesamowitych ślicznotek, świateł i ogólnego ruchu wprowadzającego w całą scenę nutkę chaosu. Byłem jeszcze lekko otumaniony i nie ogarniałem całej sytuacji tak, jakbym chciał. Mimo wszystko czułem się jednocześnie lekki, rozluźniony i zadowolony z życia.

W końcu pojawiła się moja randka. Założyła czarną, ciasną sukienkę dobrze opinającą jej zgrabne ciałko. Przywitaliśmy się i poszliśmy sobie usiąść nieopodal wesołego miasteczka. Bardzo podobały mi się jej wielkie oczy. Szybko złapaliśmy ze sobą kontakt. Dziewczyna słabo mówiła po angielsku i uparła się, żebyśmy właśnie w tym języku się porozumiewali. Chciała się podszkolić. Wychodziło z tego dużo śmiechu. Zaproponowała, żebyśmy grali w pytania. Sporo się o sobie dowiedzieliśmy. Poszliśmy na spacer trzymając się za ręce.

Wylądowaliśmy na plaży. Usiedliśmy na pobliskim murku i rozmawialiśmy.

Podczas rozmowy stwierdziłem, że czas ją pocałować. Nie pomyślałem o tym, czy mam na to ochotę i czy jest to odpowiedni moment. Stwierdziłem, że całus musi być i tyle. Jak można się domyślić nie weszło. Maria się odsunęła i powiedziała, że się nie całuje na pierwszych randkach.

Wróciliśmy z Marią do rozmowy. Gdy jej powiedziałem, za ile dni wracam do Polski prawie się rozkleiła. Nie rozumiem, dlaczego tak się we mnie wkręciła po dwóch godzinach spotkania. Coraz bardziej mi się nudziło. Wiedziałem, że na mieście buszują Flamboyant z Nitrobooboloniem. Miałem ochotę wskoczyć z nimi do klubu. Sprzedałem Marii jakąś wymówkę, że muszę lecieć. Rzuciła mi się na szyję powtarzając, jaki jestem „cool”, „beautiful”, „great”, „awesome” i „the best”.

Na koniec pocałowała mnie w usta i się rozstaliśmy.Odszukałem na deptaku Flamboyanta i Nitro. Właśnie domknęli jakieś dwie laski na numer. Weszliśmy do klubu „Europa”. Pierwsze, co mi się nie spodobało to muzyka, która była za głośna. Lokal był skromnie urządzony, ale było sporo miejsca do tańczenia. Klub nadrabiał też kiblem wolnym od babć klozetowych. Nitro umówił się tutaj z dwiema dziewczynami, które domknął dzień wcześniej.

Z Flamboyantem wzięliśmy w obroty dwie divy, moja przypominała mi Angelinę Jolie. Wysoka, wszystko na miejscu, obfite usta, brunetka. Było fajnie, ale ostatecznie coś się nie skleiło. Wtedy do klubu weszły dziewczyny od Nitro. Jedna była spoko, druga też miała coś w sobie ale była bardziej przy kości. Oboloń uderzył do nich i poprowadził je do baru. Po chwili dziewczyny usiadły stolik obok nas. Nitro przysiadł się do mnie i Flamboyanta.

– Mówią, że nie chcą na razie tańczyć, nie wiem – powiedział.

Patrzyłem na Flamboyanta. Miał minę, jakby coś knuł. I cały czas patrzył się na laskę Nitro. Na tą lepszą. W końcu wstał i zrobił coś niezrozumiałego. Podszedł do niej i wziął ją na parkiet.

– Dlaczego wziął lepszą? – spytałem Nitro. – Przecież miał ci ją tylko skrzydłować?

– Nie wiem. – Nitro się tym wcale nie przejął – Chuj, nie będę tak siedzieć.

Oboloń wstał i wziął na parkiet drugą dziewczynę. W tym czasie Flamboyant już całował się z pierwszą. Ja siedziałem i obserwowałem rozwój sytuacji. Po chwili Nitro przyssał się do swojej. Teraz obaj się całowali. Flamboyant usiadł, posadził swoją na kolano i zaczął lizać jej szyję. Widać było po dziewczynie, że odpływa.

Pomyślałem, że nie będę tak siedział chociaż miałem mało energii. Wstałem i przeszedłem się po parkiecie. Po drodze złapałem spojrzenie zgrabnej blondynki, która siedziała z koleżankami i kolegami. Podszedłem do niej i wziąłem ją na parkiet. Średnio szło jej tańczenie i po jednej piosence szybko uciekła do stolika. Ja usiadłem na krześle i patrzyłem, jak sytuacja rozwija się u chłopaków. Szło książkowo. W tym momencie zobaczyłem, że moja blondynka wstała od znajomych i ruszyła w moją stronę. Przysiadła się do mnie i spytała, czy może ze mną posiedzieć.

Rozmawiałem z nią o pierdołach pieszcząc jej rękę, udo, łapiąc za kark i muskając szyję wargami. Zaczynało robić się gorąco i właśnie wtedy jej znajomi postanowili opuścić lokal. Namawiałem ją, żeby ze mną została, ale powiedziała, że siostra ją zabije. Wpisała mi swój numer i uciekła.

Dziewczyny pobawiły się z chłopakami i poszły do toalety. Gdy wróciły, oznajmiły że muszą uciekać z klubu. Podały jakąś standardową wymówkę i się zmyły. Flamboyant i Nitro nie bardzo wiedzieli, o co chodzi. Ja też nie mam żadnego pomysłu. Wszystko szło świetnie. Dziwne laski.

Właśnie bawiłem się na parkiecie, gdy ktoś klepnął mnie w ramię. Zgrzewacz. Widziałem po nim, że jest mocno wstawiony.

– Impreza! – krzyknął radośnie rozglądając się po parkiecie oczami małego dziecka, które myśli co by tu zbroić. Razem z nim do klubu przyszedł Paweł, też dobrze podkręcony. Nitro wziął Zgrzewacza, żeby zajął koleżankę dziewczyny, którą właśnie obracał. Ten podszedł i po piętnastu sekundach zaczął się z nią lizać. Z resztą chłopaków trochę się nudziliśmy, wyszliśmy więc z klubu. Zjedliśmy smaczną „carskoj z kuricoj” i dołączył do nas Nitro, któremu za bardzo się nie kleiło w klubie. Czekaliśmy tylko na Zgrzewacza. Po chwili wyszedł przed klub, ale nie sam.

Za rękę trzymał dziewczynę, z którą się całował. Razem z nimi wyszła laska, do której uderzał Nitro i jeszcze jedna para. Stwierdzili, że idą do morza pływać. Nitro podszedł i wziął za dłoń swoją. Wszyscy razem ruszyliśmy na plażę, która była przy samych klubach. Ktoś musiał pilnować ubrań. Poza nami było tylko kilka osób. Niebo było rozgwieżdżone, woda czarna, rozświetlona skrzącym się blaskiem Księżyca. Zgrzewacz, Nitro i ich dziewczyny zaczęli się rozbierać do bielizny, po czym wskoczyli do wody. Zgrzewacz wraz ze swoją laską odpłynęli kilkanaście metrów od brzegu i przywarli do siebie. Nitro ze swoją też się oddalił. Z klubu przy plaży płynęły dźwięki piosenki Tiesto – I will be here. Wraz z tajemniczym klimatem całej sceny tworzyło to niesamowity, surrealistyczny obraz jakby wyjęty prosto z filmu. Zgrzewacz wtulił się w swoją dziewczynę i po chwili zaczął się z nią namiętnie całować. Nitro dotykał się ze swoją. Ich mokre ciała błyszczały w ciemności. Całowali się, Nitro zgarnął z jej policzka mokre, czarne włosy. Dźwięki piosenki rozchodziły się szerokim echem. Patrzyłem na chłopaków i cholernie im zazdrościłem. Wyobrażałem sobie, co czuli w tamtej chwili, coś pięknego.

Po jakimś czasie podeszło do nas dwóch kolesi. Jeden z nich zatrzymał się przy Flamboyancie.

– Kłuć? – zapytał. Dopiero w tym momencie zorientowałem się, że koleś trzyma w dłoni strzykawkę z igłą. Kilka centymetrów od ręki Flamboyanta. Spojrzałem na Pawła. Nie wiedziałem, jak się zachować, poczułem że moje serce przyspieszyło.

– Niet – odpowiedział Flamboyant.

– A może jednak kłuć?

W tym momencie już sam nie wiedziałem, czy walić go w ryj, czy uciekać. Wytłumaczyliśmy gościowi, że nie jesteśmy ćpunami. W odpowiedzi wzruszył ramionami, wstrzyknął zawartość strzykawki w kubeczek z colą, wziął łyka i sobie poszedł.

Chora sytuacja. Rozmawialiśmy o całym zajściu z chłopakami i wtedy…

– Ej, Zgrzewacz jedzie ją bez gumy, czy mi się zdaje? – zapytał Flamboyant.

Spojrzałem w morze. Obejmowała go nogami w pasie. Rzeczywiście wyglądało, jakby ją posuwał.

– Ja pierdolę – skomentowałem. – Co za jebany kretyn. Ukrainkę, bez gumy. A jutro to do mnie będzie miał pretensje, że go nie powstrzymałem.

Tańczyli, wirując wokół własnej osi. Jakkolwiek romantyczna ta scena nie była, wszystko psuła myśl, że Zgrzewacz właśnie przybija piątkę z kolegą Adidasem.

W końcu wrócili na brzeg. Dziewczyny zaczęły się ubierać. Wziąłem Zgrzewacza za ramię.

– Jebałeś ją tam w wodzie? – spytałem.

– Nie, co ty – odpowiedział ucieszony. – Nie chciał mi stanąć, woda strasznie zimna. Ale jestem tak najebany, że jakby mi stanął bym ją brał.

Kamień spadł mi z serca. Flamboyant zaczął nakręcać dziewczyny na aftera w „Mewie”. Laski dobrze wiedziały, o co chodzi. Było dużo śmiechu, Flamboyant odstawił niesamowity kabaret.

– Dawajcie do nas na kwaterę

– Ale to jest niebezpieczne! Nie znamy was!

– Masz rację, jesteśmy niebezpieczni. To jak, jedziemy?

Nakręcanie na aftera trwało pół godziny. Dziewczyna Zgrzewacza chciała jechać, była strasznie napalona. Laska Nitro sprowadzała ją do parteru i ciągnęła do domu.

– Ty stara prostytutko! – podsumowała ze śmiechem swoją koleżankę, która właśnie całowała się z naszym towarzyszem. Podeszła, wzięła ją za rękę i odciągnęła od nas.

Zgrzewacz i Nitro wymienili się z dziewczynami numerami. Już nigdy więcej ich nie spotkali.

Wróciliśmy do pensjonatu i poszliśmy spać.

comments powered by Disqus

Warning: mysql_fetch_assoc() expects parameter 1 to be resource, boolean given in /home/srv33848/domains/v1ncent.pl/public_html/wp-content/themes/v1ncent_new_old/sidebar.php on line 57

Nie przegap

# • # • # • #

Już wiem, gdzie jesteś

#Dziennik

30

(Nie)zwykły poniedziałek

Przetrzyj swoją szybę

O vincencie

Dzięki swej determinacji zmienił się z zakompleksionego introwertyka w konkretnego, pewnego siebie faceta. Autor niniejszego bloga, współpracownik CKM oraz trener rozwoju osobistego.