Please enable JavaScript to view the comments powered by Disqus.
#Dziennik

Nie wiesz, co chcesz robić, bo tego nie szukasz

Pracuję z ludźmi na co dzień. Konsultacje Skype, trzydniowe szkolenia, seminaria. Dostaję maile. Słucham, rozmawiam, czytam i kurwa nie rozumiem.

Nie rozumiem jednego, powtarzającego się problemu.

– Nie wiem, co chcę robić w życiu. Do tej pory nie udało mi się znaleźć własnej drogi.

– A ile dróg spróbowałeś?

I tutaj następuje albo “yyyy” albo rozwarcie japy i cisza.

Ja kiedyś bardzo, bardzo dużo rysowałem. Gdy zostawiłem rysowanie wziąłem się za gitarę, do której miałem słomiany zapał. Później pisałem teksty piosenek i wiersze. Następnie przerzuciłem się na opowiadania. Poszedłem na bezużyteczny kierunek w Białymstoku, tylko po to, by zamienić go na bezużyteczny kierunek w Warszawie. Kręciłem amatorskie filmy, w których byłem reżyserem, scenarzystą, montażystą, a okazyjnie nawet aktorem. Myślałem, że zostanę HRowcem, by dojść do wniosku, że wszystko, co związane z branżą przyprawia mnie o mdłości. Wkręciłem się w MLM, by bardzo szybko się z niego wykręcić. Pracowałem w trzech korporacjach i z tych trzech korporacji zostałem wyrzucony – ponoć jestem niesubordynowany i nie słucham się poleceń. Założyłem bloga i zacząłem regularnie na nim pisać. Nauczyłem się występować publicznie i kręcić vlogi. Ze wspólnikiem przez rok poświęcaliśmy wolny czas na tworzenie aplikacji, która miała podbić globalny rynek. Nie podbiła. Przez parę miesięcy pracowałem nad książką, której ostatecznie zdecydowałem się nie wydawać. Wydałem dopiero następną, trzy lata później. Zacząłem prowadzić szkolenia, dzięki którym nauczyłem się pracować z ludźmi i rozwiązywać ich problemy. Stworzyłem cykl warsztatów, który upadł po trzeciej edycji. Podejmowałem współpracę z trzema lub czterema osobami, zanim poznałem tą właściwą. Pisałem dla CKMu i nie żałuję, ale była to dla mnie bardziej katorga i opad szczęki za każdym razem, gdy dostawałem z powrotem swój tekst po “korekcie” – czyli degradacji mojego stylu do “poziomu” czasopisma.

Łapałem się różnych rzeczy, próbowałem sił w wielu często “gryzących się” ze sobą dziedzinach. Dzięki temu dowiedziałem się, że moim przeznaczeniem na ten moment jest pisać bloga, książki i przekazywać wiedzę na szkoleniach. Zrozumiałem też, że nie jestem człowiekiem, który byłby w stanie pracować pod czyimś butem, bo po prostu mam zbyt dużo pomysłów i wszystko chcę robić po swojemu – co niestety kłóci się z procedurami wielkich firm.

Natomiast wspólnym mianownikiem ludzi, którzy zadają pytania pokroju tego z początku wpisu zazwyczaj jest bezczynność. Nic nierobienie. Wpadanie w bezpieczny schemat, który ich dusi. Chcieliby coś zmienić, odnaleźć własną drogę – ale ciężko jest to zrobić, jedynie przyglądając się mapie. Odkrywanie tego, co chcemy w życiu robić nie ma nic wspólnego z biernością i zadawaniem pytań. Trzeba wyjść z domu, poświęcić czas, energię i podążyć konkretną ścieżką. Co więcej, czasem szlak trzeba będzie przetrzeć, bo nie będziemy znali nikogo, na kim moglibyśmy się wzorować. I tak, czasem wybierzemy źle, co owszem – wiąże się ze straconym czasem, ale też daje nam bezcenny (bo osobisty) feedback. To nie jest tak, że ktoś nam powie: “nie nadajesz się do tego”. Sami sprawdziliśmy, więc wiemy o tym bez osób trzecich. A świadomość, czego w życiu robić nie chcemy jest równie ważna, jak dotarcie do tego, czego pragniemy i za co dalibyśmy się pokroić.

Kolejnym błędem ludzi jest to, że przestają szukać. Ja, mimo tego że odnalazłem to, co sprawia mi największą przyjemność i potrafię na tym zarabiać, cały czas otwarty jestem na nowe możliwości. To nie jest tak, że masz wąskie okno na poszukiwania, a to co robisz określa Cię na zawsze. Wiek mam za jedną z bardziej krzywdzących etykiet, a przekonanie, że nie można zacząć od nowa za bezczelny, nieprawdziwy slogan. Powinniśmy próbować wielu rzeczy, testować samych siebie w najróżniejszych rolach i dziedzinach. Dzięki temu możemy wyłuskać sfery, w których czujemy się dobrze i dalej je rozgałęziać, a nawet ze sobą łączyć.

Nic dziwnego, że nie wiesz, co chcesz robić, jeśli nie robisz nic. Lub gdy wpadasz w pętlę robienia jednej tylko rzeczy i zamykasz się na wszystko inne.

Wrastamy w swoje role, mościmy gniazda w szufladkach. Zapuszczamy korzenie i coraz ciężej jest się wyrwać.

Znam to. A znasz to?

Każdy z nas widział kiedyś w szkole taki obrazek:

d9d322e44852e87e8489b2991abbb33c

Słońce i kręcące się wokół niego planety. Dynamika tej prezentacji wyznacza sposób, w jaki interpretujemy wszystko, co dzieje się na Ziemi. Ziemia okrąża słońce zawsze po tej samej trasie, zaliczając po drodze identyczne checkpointy: wiosna, lato, jesień, zima. Według tych stałych poszatkowaliśmy nasze życie tutaj na lata, miesiące i dni. Ponadawaliśmy każdej chwili etykiety. Co dziś mamy, poniedziałek? Poniedziałek rok temu z dużym prawdopodobieństwem był podobny. Lato nieśmiało przebijało się przez wiosnę, wyluzowani maturzyści pili tanie wina w parkach, a zieleń była puszysta – zupełnie, jak teraz, gdy piszę te słowa. Moglibyśmy wziąć długopis i na powyższej, dwuwymiarowej prezentacji zaznaczyć, gdzie byliśmy. Prawda?

Gówno prawda. Bo co się stanie, gdy do powyższego dodamy trzeci wymiar, czyli przedstawimy zjawisko takim, jakie jest naprawdę? Co, jeśli za punkt odniesienia weźmiemy nie Słońce, a naszą galaktykę i z tej perspektywy popatrzymy na nasz Układ? Przecież nie tylko Ziemia krąży wokół Słońca – Słońce krąży wokół centrum Drogi Mlecznej.

sadhu_helicalmotion1.jpg.CROP.original-original

Z tej perspektywy, nasza planeta wykonuje ruch spiralny, próbując dogonić uciekające Słońce. Niby wszyscy jesteśmy tego uczeni, ale dopiero zobaczenie wizualizacji z tej perspektywy uświadamia nam kilka rzeczy:

1. Nigdy nie znajdujemy się dwa razy w tym samym miejscu w czasoprzestrzeni

2. Wszystko, co robimy przypisane jest do zupełnie nowego punktu na trasie

3. Rzeczy, które robiliśmy w ten sam dzień rok temu są już miliony kilometrów za nami

Ludzie sami narzucili sobie schemat myślowy, efektem którego jest przekonanie, że żyjemy w pętli. Odklejenie się od pomysłu, że Ziemia cyklicznie drąży to samo miejsce całkowicie zmienia perspektywę.

Nie żyjesz w dniu świstaka. Wszystko, co robisz jest niepowtarzalne, bo przypisane do nowego miejsca galaktycznej autostrady. Kiedy kolejny raz usłyszysz, że możesz zacząć z czystą kartą, będzie to bzdura, bo każdego dnia, każdej godziny i w każdej sekundzie zaczynasz od nowa – po prostu powielasz te same zachowania, bo przyzwyczaiłeś się do konkretnego schematu. Ten schemat nie jest wiążący i możesz się z niego wyłamać w dowolnym momencie.

Nabierz perspektywy. Pomyśl o tym, że to nowy poniedziałek. Pierwszy i ostatni taki w Twoim życiu. To pierwszy taki maj, a każdy kolejny rok to niepowtarzalne 365 dni, następne 940 milionów kilometrów naszej kosmicznej wędrówki w warkoczu za Słońcem. Przeczytanie tego wpisu zajmuje jakieś pięć minut, czyli podczas, gdy umiliłem Ci czas pokonaliśmy wspólnie 9 tysięcy kilometrów (odległość jak z Warszawy do Alaski) i obecnie znajdujemy się w miejscu w czasoprzestrzeni, w którym nie byliśmy jeszcze nigdy.

Wszystko jest zawsze w ruchu. Schemat to tylko iluzja. Pętla istnieje w Twojej głowie, a możliwych dróg są tysiące.

Zacznij szukać swojej już teraz.

comments powered by Disqus

Warning: mysql_fetch_assoc() expects parameter 1 to be resource, boolean given in /home/srv33848/domains/v1ncent.pl/public_html/wp-content/themes/v1ncent_new_old/sidebar.php on line 57

Nie przegap

# • # • # • #

Już wiem, gdzie jesteś

#Dziennik

30

(Nie)zwykły poniedziałek

Przetrzyj swoją szybę

O vincencie

Dzięki swej determinacji zmienił się z zakompleksionego introwertyka w konkretnego, pewnego siebie faceta. Autor niniejszego bloga, współpracownik CKM oraz trener rozwoju osobistego.